"Gorze nam się stało!"- wielkie, historyczne starcie w Legnickim Polu. W Legnickim Polu powiało średniowieczną historią. Szczęk zbroi, tętent końskich kopyt, świst wypuszczonych z łuku strzał i bitewny zgiełk poniósł się daleko ponad równiną. Po raz kolejny odtworzono tu historię sprzed wieków. Na polu walki naprzeciw siebie stanęło dzielne rycerstwo chrześcijańskiej Europy pod wodzą księcia Henryka II Pobożnego i niepowstrzymana armia mongolska pod dowództwem potomków Czyngis-chana. Bój był zażarty. Początek bitwy wskazywał, że książę Henryk i jego dzielni wojowie zwyciężą. Wówczas jednak Mongołowie uciekli się do podstępu. Użyli nieznanej broni, ziejącej ogniem i duszącym dymem. To wywołało popłoch wśród koni i strach wśród ludzi. Dzika horda otoczyła księcia, a ten ugodzony włócznią, zsunął się z konia i poległ. To jednak nie wystarczyło najeźdźcom. Odcięli księciu głowę, nabili ją na pal, a ciało obdarli ze zbroi i odzienia. Księżna Anna rozpoznała księcia na polu bitewnym po 6 palcach u jego lewej nogi. Żałoba trwała rok...
Gmina Legnickie Pole po raz kolejny przypomniała Bitwę pod Legnicą z 1241 roku. Tym razem widowisko przygotowano z ogromnym rozmachem. Na bitewnym polu stanęło blisko 400 rekonstruktorów z całego świata. Było też kilkadziesiąt koni. Niepowtarzalną atmosferę dawnych wieków podkreślały dwudniowe atrakcje: turnieje łucznicze, kaskaderskie pokazy konne, koncerty muzyki dawnej, starcie wojsk dziecięcych z rekonstruktorami, a nawet lot balonem. Do tego gry plebejskie, kreatywne warsztaty, pokazy sokolnicze i strefa gastronomiczna. Był i lokalny przysmak: bitewne uszy z ciasta z dodatkiem śliwkowych powideł- specjał nawiązujący do historii mówiącej o tym, że po bitwie Mongołowie swoim ofiarom odcinali uszy, by udowodnić przywódcom, że zwyciężyli.
Reklama
Reklama
