Najpierw sam do pracy nie przychodził, a gdy na jego miejsce zatrudniono kogoś innego - zemścił się. Wylał na zmiennika swój żal - dosłownie.
Mężczyzna z oparzeniami drugiego stopnia trafił do szpitala. Tego samego dnia nie był nawet w stanie złożyć zeznań. Teraz potrzebna będzie opinia biegłych w tej sprawie.
Od tego zależeć będzie bowiem wymiar kary. Jeśli się okaże, że pokrzywdzony doznał poważnego uszczerbku na zdrowiu - byłemu ochroniarzowi grozić może nawet 10 lat za kratami.
Reklama
Reklama
