Niczym płonąca pochodnia jechał ulicami Bolesławca. Gdy sam zobaczył płomienie -spanikował i ... zaparkował przed sklepem, między dwoma innymi autami. Prawdopodobnie tylko przytomność właściciela sklepu i dobre wyposażenie spowodowało, że nie doszło do tragedii.
Dwie minuty później na miejscu była straż pożarna.Nie wiadomo jednak, jakby ta sytuacja się skończyła, gdyby nie zdecydowana reakcja przypadkowego świadka zdarzenia.
Reklama
Reklama