"Dziękuję Bogu, że byłam dzieckiem, kiedy trafiłam do obozu koncentracyjnego, bo dziś po nocach nie śnią mi się koszmary" - mówi była więźniarka Auschwitz, która w wieku 5 lat, z całą rodziną wywieziona została do Polenlager 10 Laurahutte- hitlerowskiego obozu koncentracyjnego w Siemianowicach Śląskich. Swoimi wspomnieniami dzieli się z nami Maria Kisielewska- Podrez, prezes legnickiego koła Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych i Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych w Legnicy POSŁUCHAJ:
Siedziba Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych i Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych w Legnicy mieści się przy ul. Zielonej 13 of. Choć "siedziba" to chyba zbyt szumna nazwa- jest to jeden niewielki pokoik, który byli więźniowie dzielą jeszcze z Towarzystwem Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej. "Dopóki mam siłę, uważam, że to mój obowiązek, by pełnić tu dyżury. Dopóki tu jestem, moi więźniowie wiedzą, że ktoś o nich pamięta"- mówi prezes Maria Kisielewska- Podrez
POSŁUCHAJ:
Choć minęło właśnie 75 lat od wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz, wspomnienia pozostają wciąż żywe. Nawet dla tych, którym obozowy koszmar "dane było" przeżyć jako dziecko. Maria Kisielewska - Podrez z Legnicy, była więźniarka jednej z filii obozu Auschwitz, nie kryje, że nie ma odporności, by po raz kolejny wracać w to miejsce. Podkreśla jednak, że o tych wydarzeniach pamiętać trzeba, bo - jak sama mówi-"jak umrze ostatni więzień niemieckich obozów koncentracyjnych to Niemcy powiedzą, że nie było żadnych takich obozów, bo nie będzie żadnych żyjących świadków." POSŁUCHAJ:
Zobacz także:
Była więźniarka: "Nie wyrzucajcie żadnych dokumentów""Pasażerka" w DLP'90 w Legnicy
Zagłada Żydów bez uproszczeń – wykład prof. Żaryna
Reklama
Reklama